Strona główna » Spacer z psem » Ślęża z psem – wspaniała wycieczka pełna przygód
Ślęża

Ślęża z psem – wspaniała wycieczka pełna przygód

Hejka Naklejka! Choć jestem w miarę aktywny na instagramie, to dawno mnie nie było na blogu. Ale wracam do Was z opisem mojej ostatniej, dużej wycieczki. Zanim zastaliśmy zimę w pełni, moi Państwo chcieli poczuć prawdziwy mróz i śnieg, więc wybraliśmy się nieopodal Wrocławia, do Sobótki. Nad Sobótką znajduje się Ślężański Park Krajobrazowy, a w samym jego środku jest góra. Ślęża z psem może być dużym wyzwaniem, ale od czego macie nas, żebyśmy opisali Wam trasę i ewentualne przeszkody.

Ślęża z psem. Którym szlakiem wejść na szczyt?

Wierzchołek Ślęży nie należy do bardzo wysokich. Jako że należy do Przedgórza Sudeckiego, mierzy „tylko” 718 metrów. Jest więc możliwy do zdobycia nawet dla laika. Jeśli chcemy zainteresować się chodzeniem po górach, warto wybrać się na właśnie taką wycieczkę. Trasa jest też odpowiednia dla psa, który dopiero zaczyna swoje przygody z długimi wycieczkami.

Na szczyt można wejść szlakiem czerwonym (od parkingu w Sobótce), a także żółtym (od Przełęczy Tąpdała) i niebieski (od Górki). Najpopularniejszym jest zdecydowanie ten pierwszy. My chcieliśmy przetestować Drynia i sprawdzić, czy będzie słuchał się bez smyczy. Spakowaliśmy więc dużo wody, smaczki i zimowe akcesoria. Zajechaliśmy od miejsca, gdzie wydawało nam się, że będzie bardzo mało ludzi. I faktycznie, przełęcz Tąpadła jest najdalej położonym punktem od Wrocławia, a to właśnie stamtąd przyjeżdża najwięcej osób. Bez problemu zaparkowaliśmy auto i weszliśmy na szlak.

Nasza trasa

Mimo tego, że zaskoczyła nas zima i spora warstwa śniegu, zdecydowaliśmy się iść dalej i wypuścić Drynia z 8-metrowej smyczy. Nasz kochany beagle zachowywał się wspaniale i nie spuszczał nas z oka. Prędzej to on nas pilnował, niż my jego. Zawsze był jednak te kilkanaście kroków z przodu. Nie spotkaliśmy jednak turystów, którym by to przeszkadzał, ale miejcie zawsze na uwadze, że niektórzy mogą sobie nie życzyć widoku psa bez smyczy, w dodatku kilkanaście metrów od właścicieli.

Do połowy drogi trasa przechodzi się niemal sama. Nie ma zbyt wielu ostrych zakrętów, droga prowadzi również łagodnie w górę. Doszliśmy do pierwszego przystanku, a więc Wiaty turystycznej. Znajduje się ona mniej więcej w połowie drogi na szczyt. Jako że nie jesteśmy pionierami wspinaczki, zaszliśmy tam w około 45-50 minut.

Druga połowa trasy jest już znacznie trudniejsza. Po pierwsze: ścieżka idzie raz w dół, raz w górę. Wydaje się, jakbyśmy wcale nie szli na szczyt, choć cały czas sukcesywnie się wznosimy. Drugim powodem jest coraz ostrzejsze nachylenie, które może doprowadzić do utraty sił.

Warto zwrócić uwagę, że na Ślężę wchodziliśmy w styczniu. Na Dolnym Śląsku był to okres praktycznie bez ani grama śniegu. Jakże było nasze zdziwienie, gdy zobaczyliśmy biały krajobraz. Dochodzimy więc do trzeciego powodu: śliskiej nawierzchni. W niektórych momentach można było łatwo stracić równowagę i po prostu się wywrócić. My drugą połowę trasy szliśmy niemal całkowicie dwa metry od szlaku, również na wydeptanej drodze, która śliska nie była, bo przykrywał ją jeszcze śnieżny puch.

Droga powrotna

Na szczycie musieliśmy zapiąć Drynia w smycz. Głównym powodem były rozpalane przez innych turystów ogniska, a my doskonale zdajemy sobie sprawę, że nasz kochany beagle uwielbia takie zapachy i smaki. Kolejne zdjęcia, krótki odpoczynek i powrót do auta.

W drodze powrotnej niemal się nie zatrzymywaliśmy. Chcieliśmy przede wszystkim zdążyć przed zachodem słońca, ale też i Drynio latał tak szybko wokół nas, że chcieliśmy dorównać mu kroku. Na ścieżce w dół spotkaliśmy o wiele więcej turystów, ale i tak był to pikuś w porównaniu z najbardziej uczęszczanym szlakiem.

Mała sesja na uboczu i idziemy dalej.

Poza ogromnym zmęczeniem na koniec dnia i naderwanym pazurkiem u Drynia, wycieczkę uważamy za znakomitą. W nogach mieliśmy ok. 7 kilometrów. Ślęża z psem to właściwy dystans, by zacząć długie wycieczki z naszymi czworonogami. Ślęża z psem to dobre przetarcie przed wyjazdem w prawdziwe góry i odpowiedni test posłuszeństwa zwierzaka. Jeśli cała rodzina go zda, czas na większe wyzwania!

W naszym przypadku będzie to niebawem Śnieżnicki Park Krajobrazowy i Masyw Śnieżnika! A Wy na jaką wycieczkę pojechaliście ostatnio? Lubicie chodzić po górach? Pozwalacie swoim pupilom na odrobinę swobody i szaleństwa?

Łapa! Olga&Drynio

PS: Jeśli nie lubicie chodzić po górach, czy zdecydowanie bliżej Wam nad dużą wodę, wybierzcie się z nami w tę wycieczkę! Oto nasza propozycja -> Weekendowy wyjazd nad morze z psem. Sarbinowo, Chłopy, Mielno

PS: Pamiętajcie, że możecie nas odwiedzić na naszym Instagramie oraz Facebook’u!

Czytaj też:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *