Od ostatniej wycieczki w góry minęło już trochę czasu, dlatego postanowiliśmy trochę się ruszyć i zdobyć kolejny należący do Korony Gór Polskich szczyt. Padło na Chełmiec z psem, który jest stosunkowo łatwy do zdobycia, a widoczki na górze są świetne. Zobaczcie!
Chełmiec – szczyt z wykazu Korony Gór Polskich
Chełmiec to drugi co do wysokości szczyt Gór Wałbrzyskich. Wznosi się nad Kotliną Wałbrzyską, znajdując się między Wałbrzychem, Boguszowem a Szczawnem.
Wcześniejsze pomiary szacowały jego wysokość na 869 m n.p.m. i uznawano go za najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, w związku z czym został włączony do prestiżowej Korony Gór Polski. Niestety, wskutek pewnego błędu pomiarowego, który wynikał z umieszczenia punktu na wieży widokowej, szczyt ten został „nadmierzyty”. Chełmiec ma więc (jak zbadali naukowcy z AGH) 850 metrów i jest niższy od najwyższej w regionie Borowej (854 m n.p.m.).
Chełmiec z psem — szczyt można zdobyć z dwóch stron
Na Chełmiec można dostać się z dwóch różnych punktów. Wiecie dobrze, że nie lubimy standardowych tras. Czytaliśmy przed wycieczką, że dużo osób wchodzi na górę ze strony Boguszowa. Dlatego też obraliśmy za cel Szczawno-Zdrój, aby nie spotkać tłumów na szlakach.
Na osiedlu Konradów znajduje się Parking na Chełmiec (tu macie pinezkę), gdzie jest miejsce dla około 10 samochodów. Miejsce to jest tak mało popularne, że na spokojnie znajdziecie tam wolną przestrzeń. Co więcej, postój jest darmowy.
Wejście na szczyt
Musimy przyznać, że była to nieco zwariowana trasa. Spod parkingu udaliśmy się leśną ścieżką na północny zachód. Przez moment zwątpiliśmy, czy dobrze idziemy, ale po 15 minutach spaceru odkryliśmy leżące bale drewna, a obok narysowany czarny szlak. Nie martwcie się, nie jest wcale trudny, ale jako że prowadzi wokół innych ścieżek, jest najdłuższy. Wejście nim zajmie około 2 i pół godziny.
Czarny szlak krzyżuje się z niebieskim, a potem z żółtym. Mniej wprawionym piechurom odradzamy ten pierwszy (później dowiecie się dlaczego). My wybraliśmy drugi z nich, ale można skorzystać z czarnego. Będzie to o 15 minut dłuższy spacer, lecz nieco mniej stromy.
Jeśli od początku wybierzecie żółtą ścieżkę, czeka was 35 minut solidnego podejścia, gdzie jedyną atrakcją jest Droga Krzyżowa ze stacjami co kilka metrów. Można tam jednak przycupnąć i odpocząć.
Chełmiec z psem — Rosochatka
Największym skrzyżowaniem tuż pod szczytem jest połączenie żółtego i zielonego szlaku, czyli tzw. Rosochatka. Tam znów możecie wybrać trudniejsze wejście żółtym lub spokojniejsze na około – zielonym. Wybieramy opcję drugą, bo poprzednia nieźle nas zmęczyła.
W większości cała trasa na szczyt jest bardzo przyjemna. Przewyższenia są niewielkie, przez kilka godzin wycieczki mijała nas masa rowerzystów. Tak, przy dobrym rowerze górskim można wjechać na szczyt bez większych trudności.
Chełmiec — wieża widokowa
Na samej górze znajdują się nadajniki radiowe, wysoki krzyż milenijny i pole do grillowania. Można piec kiełbaski pod drewnianym daszkiem lub przy specjalnie do tego przystosowanych kamieniach. To zdecydowanie najprzyjemniejsza część, jeśli wybieracie się tu np. na Majówkę.
My – z uwagi na apetyt Drynia i Huga – odchodzimy jak najdalej od ogniska, jemy słodycze, musiki owocowe i zaglądamy do schroniska. Schronisko jest otwarte, ale poza automatem z przekąskami nie znajdziecie tam wiele. Gdy byliśmy, nieczynna była toaleta z powodu braku wody. Na szczęście na zewnątrz można było skorzystać z toi toiów.
Największą atrakcją było przybicie pieczątek (dla Drynia to piąty szczyt KGP, dla Huga – trzeci) i wejście na wieżę widokową. Z góry widok jest fantastyczny. Budynek wyrasta poza korony drzew i widać stamtąd panoramę wszystkich pasm górskich oraz Wałbrzycha, Szczawna i Boguszowa. Należy jednak uważać, bo powierzchnia na wieży jest niewielka. Z ostatniego piętra na dach trzeba wchodzić po drabinie!
Chełmiec – zejście
Jako że lubimy przygody, to w drodze na dół chcieliśmy skorzystać z niebieskiego szlaku. To oficjalnie Europejski długodystansowy szlak pieszy E3, który prowadzi znad portugalskiej części Atlantyku nad Morze Czarne w Turcji i ma ponad 7500 km, przechodząc m.in. przez Polskę.
Zastanawiamy się, czy to nie jest przypadkiem hardcorowa trasa, bo krótki odcinek ze szczytu na skrzyżowanie z czarnym szlakiem był mordęgą. Bardzo stroma ścieżka nie ma na sobie stabilnych skał, a podłoże jest samym runem leśnym, gdzie jeden fałszywy krok może skończyć się kontuzją.
Takiej „przyjemności” czekało nas około 40 minut. Psy delikatnie ciągnęły w dół, były ciekawe, co nas czeka na dole. A tam czekało na nas zejście z niewielkiej półki skalnej. Nie obyło się bez wzięcia Drynia na ręce.
Po całym zejściu niemiłosiernie piekły mięśnie nóg, a psiakom na pewno łapy wchodziły do czterech liter. Dzielnie jednak zniosły przygodę, a nie obyło się bez brania ogromnych badyli do pyszczków albo wąchania szyszek.
Chełmiec z psem – o czym pamiętać?
Chełmiec to doskonały szczyt, aby zacząć swoją miłość z górami. Radzimy jednak unikać ostrych podejść. Pamiętajcie, że na górze raczej nie zjecie nic ciepłego, jeśli nic sobie sami nie weźmiecie. W krótkim czasie dojedziecie tu z całego Dolnego Śląska.
Teraz przygotowujemy się do naszego urlopu na Słowacji, dlatego w planach mamy kilka wycieczek poprawiających kondycję, m.in. na wcześniej już wspomnianą Borową. Dajcie znać, czy wchodziliście już na Chełmiec z psem i jak wam się szło!
Łapa! Drynio & Hugo!